Mama ma dość

butelka czy piers

Czwarta pobudka tej nocy, a na zegarze dopiero godz. 3.30. Mimo, że dziecko w dzień wcale za dużo nie drzemało i poszło spać o zwykłej porze, porządnie napojone mlekiem. Obolała i wykończona zbieram siły, by usiąść i jeszcze raz nakarmić, w nadziei, że jak to przetrwam, to ona w końcu najedzona zaśnie i pozwoli dospać, choćby dwie godziny.

Ale dziecko ma inne plany. Po chwili rozbudza się całkowicie i po dwudziestu minutach walki o uśpienie wiem już doskonale, że na nic moje wysiłki. Ona rozpoczęła dzień.

Siedzę więc w środku nocy na dywanie i myślę o tych wszystkich mamach, które też teraz nie śpią, bo karmią, koją w płaczu albo usypiają. O tych, które czuwają przy łóżeczkach chorych dzieci. O tych, które całe obolałe szukają jakiejkolwiek w miarę wygodnej pozycji we własnym łóżku obok dziecka. O tych, które dla karmienia naturalnego rezygnują ze spokojnego snu na długo.

Ja właśnie przed chwilą powiedziałam sobie „dość”. Nie mam już sił iść dalej tą drogą.

Walczyłam, choć po dziurki w nosie mam tej wiecznej laktodiety bez masła, śmietany, mleka, jogurtów i tysiąca produktów uczulających i powodujących kolki. Chcę jeść normalnie surowe owoce i warzywa, nie przypłacając tego za każdym wyrzutami sumienia, gdy dziecko rozpoczyna seanse płaczu.

Chcę choć jednej nocy przespać bez zakłóceń sześć godzin, zamiast podnosić się do pionu, ilekroć rozpocznie się najbardziej odprężający moment snu.

Chcę w końcu zadbać o własne zdrowie i wszystkie jego sprawy odkładane na „po karmieniu”, bo przecież leki zaszkodzą dziecku przez moje mleko.

Wiem, że mleko matki jest najlepsze dla dziecka, daje mu odporność, jest dostosowane do jego indywidualnych potrzeb i tak dalej.

Ale czasem można walczyć i walczyć, i wciąż nie widzieć nagrody. Bo dziecko i tak szarpie się przy piersi, jakby wcale tak bardzo tego karmienia nie lubiło. Bo w nocy budzi je głód co półtorej-dwie godziny, gdy mogłoby spać o wiele dłużej.

Nie lubię, gdy ktoś mówi: „Matki za łatwo się poddają z karmieniem piersią”. Jasne, nie ma co poddawać się na oddziale położniczym, choć pierwsze dni są niemal zawsze ciężką walką.

Ale widziałam zbyt wiele bohaterek, które doszły do granicy własnej wytrzymałości psychicznej, walcząc uparcie miesiącami. Trzeba czasem sporo odwagi, by powiedzieć „koniec”. Matka też się liczy.

I głęboko wierzę, że dziecko czując obok szczęśliwszą, a przynajmniej bardziej wypoczętą mamę, też na tym skorzysta.

2 myśli w temacie “Mama ma dość

  1. 3xtak!
    Starszą karmiłam do 10mca..zaszłam w 2. ciąże i dzięki temu choć pół roku mogłam się wyspać; )
    Teraz nie ma bata…mamy drugi miesiąc. Pierwszy był drogą przez mękę. .poranionych piersi. .zatkanych kanalikow i zastoju..dało radę. Aczkolwiek nie zapieram się i wiem że dzięki butli mąż będzie miał okazję się wykazać!

    Polubienie

Dodaj komentarz